niedziela, 17 stycznia 2016

pierwsze dwa tygodnie diety

Dzień szczęścia, niepewnosci i dalszych postanowień...
Może zacznę od jakiegoś początku. Dwa tygodnie temu rozpoczęłam kolejny raz walkę, walkę o swoje ciało a dokładniej kilogramy. Jak się zważyłam to doznałam szoku wagowego- pomyślałam o Boże nieeee nie może być tak źle.To nie może mnie dotyczyć. Hmmm może waga się zepsuła-tak właśnie tak.. Dla pewności ponownie się zważyłam-i zalałam się potem. Jak mogłam się do tego stanu doprowadzić!!!No szok po prostu szok.Była chwila paniki, leku, depresji, wściekłości na samą siebie i cały świat.
Hmmm na samym końcu dotarłam do postanowienia, w którym utwierdziła mnie koleżanka. Przeanalizowałam wszystko i doszłam do wniosku, że może to co jest takie dalekie i niemożliwe do osiągnięcia jest tak blisko mnie, na wyciągniecie ręki. Może już dorosłam do tego, aby podjąć pewne decyzje. Decyzje odnośnie mnie i mojego ciała.
Klamka zapadła-decyzja została podjęta. Przeprosiłam się z dietą z zeszłego roku przestudiowałam jeszcze raz bardzo dokładnie i maszyna ruszyła. Dzisiaj zważyłam się pod dwóch tygodniach i pierwsze 3 kilosy poszły!!!Szok bo gdy wchodziłam na wagę to miałam łzy w oczach. Później już tylko łzy szczęścia i dalszego utwierdzenia siebie samej w tym co robię, bo przecież robię to dla siebie samej i mojego zdrowia.A ono jest najważniejsze.

sobota, 2 stycznia 2016

Pierwsze Noworoczne trudy-Wyprawa na Leskowiec

02-01-2016
Piękny dzień-dzień zmagań samego ze sobą i jeszcze kimś...Elwirą:)
Spacer na Leskowiec zaliczam do super udanych mimo mroźnej aury (-15C)! Ehhh co za wycieczka:)
Ale, żeby nie było dzisiaj zjadłam śniadanko w postaci jajecznicy (bez chleba)do tego pyszna kawka.
W schronisku na Leskowcu wszamałam nieziemsko pyszny barszcz czerwony (na prawdziwym zakwasie)a do tego herbata.
Wiem, że to nie jest jeszcze to!nie jest to jeszcze jedzonko którym powinnam się żywić, ale pomalutku i do celu!Jutro zakupy ze spisem wszystkich produktów jakie muszę mieć aby robić w końcu dania-dania z diety:)
Nie wiem w sumie skąd mam tyle energii ale chyba nowy rok mnie nosi:)

piątek, 1 stycznia 2016

Nowy Rok-Nowe postanowienia

Witam, witam w Nowym Roku 2016!

Jak każdy na początku roku pragnę zmian nie tylko wewnętrznych ale i zewnętrznych! Musiałam do nich dojrzeć-jak każdy tylko w swoim czasie! Myślę, że przyszedł taki czas w moim życiu-przełom, że jak sobie coś postanowie to tak będzie a początek roku jest do tego najlepszym czasem! Aby się o tym przekonać chce pisać o moich zmianach przede wszystkim wagowych!Skoro powiedziałam sobie, że chce zrzucić kilogramy to tak właśnie będzie.
Sporo czasu mi to zajęło- dojrzewanie do tej decyzji!Ale podobno jak się czegoś chce to się to osiąga!
Nie wiem jak mam to zrobić, ale każdy z nas może przecież narysować swoją mapę- drogę, którą chcę obejrzeć w dniu swoich urodzin i stwierdzić iż czas jaki się poświęciło jakiemuś zadaniu nie został zmarnowany.
Hmmm, żeby nie było iż podejmuje się swojego zadania na "pałe"byłam w zeszłyłm roku u dietetyczki.
Mam rozpisaną fantastyczną dietę-tylko pozostało najtrudniejsze wdrożyć ją w życie. To przecież nie może być takie trudne zadanie! Przecież Pani dietetyczka mnie pomierzyła wzdłuż i wszerz, poważyła i rozpisała co i o której godzinie jeść-teraz tylko wdrożyć to w życie! Niestety jestem leniwcem, ale dla osiągnięcia celu postaram się zrobić wszystko co w mojej ziemskiej mocy aby na wiosnę albo lato móc się pokazać w innej oprawie-tej lepszej oprawie:0Nie chce po raz kolejny przechodzić załamania po wejściu do przymierzalni i ryczeć jak bóbr!Ile razy można przechodzić jedno to samo- co roku niestety nie jest to przyjemne uczucie:(Wszyscy zaczynają cię wtedy pocieszać i mówić, że może trzeba zaakceptować siebie taką jaką jesteś-ale to nie oni nie mieszczą się w ciuchy tylko JA!
Najgorsze jest w tym wszystkim to iż zdaje sobie sprawę w czym tkwi szkopuł-w moim braku konsekwencji!Braku konsekwencji jedzieniowej! Potrafię iść na fitness do hardcorowego Daniela 3 razy w tygodniu, potrafię też 3 razy w tygodniu przebiec się na Styszawę (trasa ok 5km w jedną stronę) i spowrotem do Suchej ale do jasnej cholery nie potrafię żreć odpowiednich produktów!Nie potrafię odmówić sobie fastfoodów- to jest niestety moja bolączka.Jak widzę pizze albo kebaba albo jeszcze jakieś inne gówno to odpadam!Dlaczego tak się dzieję-przecież to nie może tak zawładnąć moją głową a następnie żołądkiem. Musze naprawdę muszę coś z tym zrobić-dlatego rozpoczynam od jutra! A co masz zrobić jutro lepiej zrób to od razu!
Muszę naprawdę czuję, że muszę coś ze sobą zrobić!
Hmmm tak więc ruszam do DZIEŁA bo przecież nikt za mnie tego nie zrobi!

piątek, 27 marca 2015

Hej hop,

W sumie nie wiem jak się piszę (prowadzi) bloga- nigdy tego wcześniej nie robiłam.
Nie wiedzieć dlaczego, ale wpadłam na ten genialny pomysł (jak milion innych osób), że może mi on pomóc w umacnianiu mojej silnej słabej woli jedzeniowej.Szukaniem lekarstwa na własne lenistwo i braku konsekwencji. Ma to być forma mojego pamiętnika (przewodnika) dietetycznego ale i nie tylko...
Chciałabym tutaj opisywać co jem, tego co robię aby zrzucić kilogramy (znając moje rozgadanie to nie będzie wcale takie proste wiec może być wiele wątków pobocznych).
Oczywiście zrzucanie kilosów bez oszukiwania, oszukiwania samego siebie co zdarza się niestety bardzo często. Człowiek oszukuję się  a później wchodzi na wagę, robi się pąsowy jak róża i mówi, że popełniło się kilka grzechów, ale przecież nie takich wielkich, żeby nie móc schudnąć, gdzie następuję zdziwienie. Idąc dalej trzeba znaleźć winnego tego stanu i zrzucić odpowiedzialność na coś lub kogoś najlepszym powodem jest zawsze tarczyca albo ktoś bliski- zawsze się coś znajdzie:)
Niestety jak chodzi o jedzonko należę do tego typu osób, które tak właśnie mają i  nie umieją tego zmienić-chociaż bardzo się starają. Brak konsekwencji w tym co się robi, zarówno jak chodzi o sprawy żywieniowe jak i uprawianie różnych rodzajów sportów.

Przeszłam kilometry szukając najlepszych dietetyków i  nadal wyglądam jak wyglądam.
Czyli jak prawie każda kobieta nie jestem zadowolona ze swojego wyglądu i nie czuję się atrakcyjną.
Niestety nadchodzi wiosna a piękne i szczupłe panie z reklam pogłębiają mój stan przygnębienia i użalania się nad sobą.
Ktoś czytając to może sobie pomyśleć- idź babo lepiej do psychologa-może ma rację? Kto to wie, może z czasem tak się stanie.
Zanim to nastąpi podjęłam ostateczną walkę z nadwagą, aby nie czuć się i nie wyglądać jak rubaszny, zawsze uśmiechnięty do rany przyłóż pączek.

Chcę zmienić coś w moim życiu i zacząć te zmiany od mojej wagi.
Niestety nikt tego za mnie nie zrobi. Muszę stawić czoła temu sama.
Zobaczymy z jakimi skutkami.